Po co wracać do Rzymu?

Rzym jest miastem, do którego zawsze przyjemnie jest wracać. Miastem nieco „poza czasem”, które po raz pierwszy przyszło mi zobaczyć z lotu ptaka, w nocy, oświetlone, niespokojne, głośnie i tętniące życiem. Melodia Rzymu to stłumiony rytm piosenki Miny „Parole, parole” przygrywającej w małej kawiarence, to szum rozmów i dźwięk klaksonów. W swojej codzienności tak banalne, hałaśliwe, a jednocześnie urzekające. Stolica Italii niespodziewanie rozkochuje nas w uroku wielkich włoskich miast, do tego stopnia, że wyjeżdżając czujemy niedosyt, a  pierwsza wizyta w Rzymie nigdy nie jest tą ostatnią.

Ale gdy już widzieliśmy Colosseum, tłumy na Forum Romanum, postawiliśmy naszą stopę w Watykanie i gdy już nawet zdążyliśmy zgubić się w gąszczu ulic, barów, kawiarni i przysiąść na Schodach Hiszpańskich, to po co wracać do Rzymu?  Co jeszcze może odkryć przed nami to wieczne miasto?

Otóż powroty do tych samych miejsc, w gruncie rzeczy nie ukazują nam tego, co zmieniło się w samym mieście, ale właściwie w nas. Bo powracając nigdy nie jesteśmy tacy sami jak za pierwszym razem. Co zachwyca przy kolejnych wizytach? Szczegóły. Pierwsza wizyta w Rzymie jest jak pierwsza lektura książki, pobieżne spojrzenie po ogóle pięknych zabytków. Za drugim razem już nie umykają nam ludzkie twarze, decydujemy się wejść do muzeów i kościołów, które wcześniej oglądaliśmy tylko z zewnątrz i które niekoniecznie opisywane są w przewodnikach. Odwracamy się, przystajemy, gdy przypadkiem trafimy w zaułki zupełnie nam nowe lub już wcześniej poznane i dostrzegamy, że jawią się nam one już zupełnie inaczej.

Za drugim razem (i kolejnym!), Rzym jawi się nam zupełnie inny.

Zatrzymujemy się, aby podglądnąć prace rzymskich artystów, sprzedających swoje obrazy w uliczkach na Zatybrzu, których postacie śmiało można by cofnąć w czasie o stulecia. Zauważamy spragnione gołębie na Piazza Navona, przysiadające na brzegu fontann i liczne stada kotów rozłożonych w błogim relaksie na rozgrzanych kamieniach w centrum miasta, zwłaszcza na Forum, które po zmierzchu staje się wyłącznie kocią dzielnicą.  A wchodząc do rzymskiego Panteonu dostrzegamy stłumione światło słońca padające przez szeroki oculus u szczytu kopuły, na ukryty i zaciemniony grób Rafaela Santi, jednego z wybitniejszych artystów włoskiego renesansu. Rzym kryje w sobie wiele tajemnic i dobrze jest móc powrócić na przemierzone już ścieżki, aby bez pośpiechu nacieszyć się słodkim aromatem pysznej kawy, poczuć, że rzymskie wino rzeczywiście smakuje inaczej i dać ponieść się melodii akordeonu, na którym przygrywa rzymski grajek w uliczce obok.

A Wy? Co nowego odkryliście podczas kolejnych wizyt w Rzymie? A jeśli jeszcze nie mieliście okazji postawić Waszej stopy w wiecznym mieście, a marzycie o tym już od dawna – zaplanujcie Waszą podróż już teraz! Więcej informacji o dojeździe, miejscach „must see” i samym mieście znajdziecie tutaj:  http://www.goeuro.pl/podroz/rzym 🙂

Oculus w Panteonie; źródło: pixabay.com
Uliczki Rzymu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *