Jedziemy. Tak się złożyło, że mieszkałyśmy w oddalonej od centrum dzielnicy Bolonii, o której zapominała często też i komunikacja miejska, zwłaszcza wieczorową porą. Odwozi nas więc dobroduszny kolega i w związku z tym, że region Emilii-Romanii i sama Bolonia były dla nas jeszcze zupełnie nowe i „świeże”, opowiada nam o tutejszej kuchni:
„W Bolonii je się dość tłusto”, zaczyna, a ja zastanawiam się czy tutejsze potrawy są w stanie przebić chociażby polski gulasz, „Ja na przykład jestem mistrzem w przyrządzaniu tortellini in brodo”, dodaje z dumą wypinając pierś i spoglądając na nas w lusterku.
Co na pierwsze?
O tortellini in brodo, czyli rosole z uszkami pisałam już w ramach projektu „Made in, czyli lokalne produkty spożywcze” (link tutaj). Jest to jedna z najbardziej charakterystycznych potraw regionu Emilia – Romania i którą odnajdziemy w menu każdej bolońskiej restauracji. Bolonia nie przez przypadek nazywana jest „la grassa” (tłusta). Jej mieszkańcy lubią po prostu dobrze, nieraz tłusto i „mięsnie” zjeść.
Czego więc powinniśmy się spodziewać zaproszeni na obiad bądź kolację do prawdziwie bolońskiej restauracji? Przede wszystkim mięsnych potraw i czerwonego wina. Stolica Emilii-Romanii niestety nie sprzyja wegetarianom i miłośnikom lżejszych rozwiązań kulinarnych, natomiast okaże się rajem dla amatorów wieprzowiny i aromatycznych sosów. Mottem tutejszej kuchni bez wahania mogłoby być „jedzenie ma być sycące i konkretne”. Tylko co na to nasz cholesterol?
Co zatem czeka na nas na bolońskich stołach oprócz sławnych tortellini? Oczywiście znane wszystkim ragù alla bolognese. Ragù to ciepły sos przyrządzony z mielonego mięsa (wieprzowiny i wołowiny) i warzyw (selera, pietruszki i marchwi), a oprócz tego oczywiście oliwy, pomidorów i czerwonego wina. Tradycyjnie sos ragù podawany jest z makaronem tagliatelle, a także dodawany do przyrządzania sławnej lasagne. Za granicą, zwłaszcza na północy Europy, sos ragù mylnie łączony jest z makaronem spaghetti i zdążył już (ku rozpaczy Włochów) zdobyć światową sławę w tej niepoprawnej formie. Pamiętajcie, tradycyjny sos boloński podawany jest w towarzystwie makaronu tagliatelle!
W zimowe, chłodne dni równie często jak tortellini in brodo podawana jest także zuppa imperiale, czyli zupa cesarska z kostką omletową. Pokrojone w drobną kostkę ciasto omletowe (wcześniej pieczone w piekarniku) przyrządzane jest z semoliny, gałki muszkatołowej, parmezanu i zalewane, podobnie jak tortellini, rosołem z kapłona. Często z wierzchu zupa posypywana jest także startym parmezanem.
Co na drugie?
„Cotoletta alla milanese? Taki sobie zwykły kotlecik, boloński to dopiero prawdziwe danie!”, usłyszałam od znajomego bolończyka.
Jak to jest z tymi kotletami? O ile cotoletta alla milanese, czyli kotlet mediolański, z powodzeniem moglibyśmy nazwać też polskim ze względu na podobieństwo, to z kolei kotlet boloński (cotoletta alla bolognese) jest prawdziwą bombą kaloryczną, której sprostać mogą tylko bardzo głodni, prawdziwi mężczyźni 😉 Boloński kotlet przygotowywany jest z mięsa cielęcego lub drobiu w panierce, przekładany plastrem szynki parmeńskiej, po czym całość jest dodatkowo zapiekana w sosie z parmezanu (lub przekładana plasterkiem sera topionego).
To tylko krótka lista potraw jakie odnajdziecie w menu bolońskich restauracji. Jeśli jesteście miłośnikami mięsnych dań (ja jako wegetarianka często słyszę: „No co ty! Nie wiesz co tracisz!” 🙂 ) i lubicie kosztować lokalne przysmaki, zachęcam do spróbowania każdego z nich, bowiem przygotowane przez bolończyków na pewno okażą się kulinarnym strzałem w dziesiątkę. Smacznego! 🙂