Pamięć ziemi. Minojski cmentarz w Armeni.

 

Decyzję podjęłyśmy natychmiast.

W drodze do Plakias, A. nagle wyciąga rękę i woła: „Późnominojski cmentarz na prawo! Chcecie zobaczyć?”. „Pewnie, że chcemy!”, odpowiadam i wiercę się na siedzeniu. Chwilę później już byłyśmy już na małym parkingu, a kurz ziemi zawirował przy kołach samochodu, po czym znów sennie opadł. Nagle słyszymy odgłos puknięcia. Opuszczający parking Anglik, zatrzymał się na naszym zderzaku. A. podchodzi, patrzy i macha ręką. „Niech pan jedzie!”, woła do mężczyzny. Tamten, zapewne czując wyraźną ulgę, kłania się i odjeżdża, a A. puentuje: „W końcu zderzaki są do zderzania”.

Światło, cień i matka natura

Senna atmosfera dusznego przedpołudnia udzieliła się też miejscowemu kotu, który leżał rozciągnięty beztrosko tuż przy drzwiach kasy biletowej, przypominającej skromne biuro. Wykopaliska nie przyciągały jednak wielu zwiedzających. Oprócz nas, ścieżkami wśród starych drzew oliwnych spacerowały tylko dwie pary turystów.  Wykopaliska przypominają cichy park skrywający wielką tajemnicę, a panująca cisza wydaje się zobowiązywać i nawet my początkowo, mimowolnie, mówimy szeptem.

Kot, o egipskich oczach :-), pilnujący minojskich tajemnic.

 

Stanowisko archeologiczne w Armeni.

Każdy z wydrążonych w skale grobów zwrócony jest w stronę wschodu, a jego wielkość świadczyła o randze zmarłego. Do każdego miejsca pochówku prowadzą kamienne schody, wytarte przez upływający czas i ludzkie stopy. Przy wejściu do niektórych grobowców wciąż spoczywa okrągły kamień, którym niegdyś zamykano otwór grobu. Stykają się tam dwie płaszczyzny, pozornie niedostrzegalne. Cicha, zimna i nieżywa, ukryta w cieniu starożytnych krypt oraz radosna i słoneczna, pełna życia i kolorów – tuż nad nimi, u szczytu kamiennych schodów. Milczący krąg życia, któremu przyglądają się osiadłe ciężko w ukochanej ziemi oliwne drzewa.

Do największego z grobowców, zwanego tholosem, wchodzimy. Po kamienne schody sięga już ramię matki natury, która zdobi je gdzieniegdzie żywą kępką zielonej trawy. Stanowi ona przyjemny dla oka kontrast z ciemnym, głuchym korytarzem prowadzącym do starożytnej krypty. Ślizgam się na ostatnim, ukrytym w cieniu stopniu, ale niewidzialna ręka chroni mnie przed upadkiem. Jest chłodno, a A. włącza latarkę, bo umieszczone tuż przy wejściu do grobowca oświetlenie nie działa. Można wyobrazić sobie organizowane tam, wieku temu obrządki, płonący ogień. Jednak nie odczuwa się już żadnej, niewidzialnej obecności. Mijające wieki, jak i pewnie przybywający licznie turyści uwolnili ciężką aurę towarzyszącą niekiedy miejscom pochówku. W grobowcu panuje tylko chłód i cisza pogodzenia. Milczymy, okalając wzrokiem pomieszczenie.

Schody prowadzące do jednego z grobowców.

 

Wchodząc do tholosa.

Światłość i cień. 

Ciekawostki i informacje praktyczne:

– cmentarz położony jest około 8 km na południe od Rethymno, wystarczy podążać drogą na południe w kierunku Spili, aż na obrzeżach miejscowości Armeni dostrzeżecie drogowskaz, który doprowadzi Was do stanowiska archeologicznego,

– cmentarzysko zostało odkryte w 1969 roku przez Yiannisa Tzedakisa; w ponad 200 grobowcach znaleziono wówczas 500 szkieletów, a także wyroby ceramiczne oraz biżuterię. Ich pochodzenie zostało określone na XIII/XII w. p.n.e,

– bilet wstępu na teren wykopalisk wynosi 2 euro.

Stanowisko archeologiczne w Armeni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *