Włoskie smaczki: sylwester po włosku, czyli jak Włosi witają Nowy Rok

Martin Falbisoner [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)]
„Sylwestra organizują tam”, mówi on-znajomy, wskazując na ani to magazyn, ani barak – podłużny biały budynek, którego ściany zdają się falować. Zastanawiam się więc czy na pewno są z cegły. Koleżanka obok chichocze, zadając sobie pewnie podobne do moich pytania. Niech tam, hej przygodo – cieszę się. Ostatecznie niepewnego przeznaczenia budynek okazuje się obiektem ciepłym i przytulnym, a długie stoły ustawione są równo w rzędach jak na weselu. Talerze i półmiski z nowymi daniami przelatują mi przed oczami, podobnie jak butelki wina. Gdy kończymy jeść dochodzi północ i wszyscy podrywają się od stołu. Ściskamy czyichś wujków, ciocie, kuzynów, sąsiadów zza zakrętu, chociaż wszystkich widzę po raz pierwszy w życiu, ale życzymy sobie dobrze.  I podczas , gdy my, po polsku, życzymy sobie wielu rozmaitości i pomyślności, roześmiani Włosi rzucają tylko radosne „auguri!” i „buon anno!”, które ulatują nad nasze głowy, wprawiając w drżenie powietrze i rozbrzmiewając echem na całej długości włoskiego buta.

Tak było w roku 2012. Rok później na bolońskiej Piazza Maggiore zapłonęły wielkim ogniem stare 365 dni, a z nieba polał się deszcz spumante (szampana).
 

Soczewica i podwiązka

Włoski sylwester zaczyna się tam, gdzie wszystkie większe i mniejsze uroczystości, czyli przy stole. Tam, gdzie spotykają się ludzie na wspólnym przeżuwaniu, rozmowach między jednym kęsem a drugim i gdzie, wbrew pozorom, najważniejszą ideą nie jest zjeść, ale być razem.  Jeśli Włosi chcą wybrać się do lokalu z przyjaciółmi, aby świętować zakończenie starego roku i początek nowego, pewnym jest, że będą chcieli także zjeść.  Ważne jest także co się przeżuwa w tym radosnym momencie. Jeszcze w ostatnich godzinach starego roku warto zjeść lenticchie, czyli soczewicę (zupę lub gęsty sos z soczewicy podawany z pieczoną wieprzowiną), co w nadchodzącym roku zapewnić ma dobrobyt i przypływ gotówki. Gdyby jednak było tego za mało, warto pomóc fortunie podczas emocjonującego odliczania i na 12 sekund przed północą zjeść jedno winogrono na sekundę.  Dwanaście winogron ma przynieść dobrą passę podczas każdego z 12 miesięcy, o ile oczywiście w tym noworocznym podnieceniu się nie zadławimy.

O szczęściu w następnych 12 miesiącach warto pomyśleć  jeszcze przed wyjściem z domu. Tanecznym krokiem przechodzimy między jednym świątecznym kramem a drugim, delektując się przenikającymi się zapachami czekolady i przypraw. Naszą uwagę przykuwa ten, przy którym obok suszonego oregano wiszą czerwone podwiązki przypominające świąteczne dekoracje. Chwilę później już przy nim stoimy, a oswajająca nas wówczas z włoskimi zwyczajami Alessia macha nam przed oczami dwoma fikuśnymi podwiązkami, które przed chwilą zakupiła. „To dla was”, mówi,”jutro sylwester, a na pewno ich nie macie”.

Podwiązek rzeczywiście nie miałyśmy i jak się okazało Alessia wyświadczyła nam przysługę, bowiem sprawcą wszelkiej pomyślności i ognistej miłości w nadchodzącym roku, ma być czerwona bielizna lub (w przypadku kobiet) podwiązka, zakładana podczas sylwestrowego wieczoru. Podobno zyskuje ona na magicznej mocy właśnie gdy zostaje nam podarowana. Zatem na zakupy!
źródło: pixabay.com

Poszedł z dymem! 

To, co było, minęło. Przeszłości nie warto rozpamiętywać, tylko otworzyć się na to, co nadchodzi. Jak radzą sobie z tym Włosi? Puszczają, dosłownie, stary rok z dymem. Palenie „starucha” czyli, il vecchione jest jedną z bolońskich tradycji pożegnania starego roku. W Sylwestra, gdy tylko zegary wybiją północ,  podpalona zostaje umieszczona na Piazza Maggiore w Bolonii wielka konstrukcja – staruch (który niekoniecznie przybiera postać starca, a na przykład kafetiery), czyli 12 miesięcy, które właśnie minęły. Ogień trawiący stary rok, a wraz z nim wszelkie negatywne emocje, oczyszcza w ten sposób atmosferę i aurę miejsca i przygotowuje na nadejście nowego.  Gdy staruch płonie, a ulicami płynie szampan, nad głowami całe niebo rozświetlają pokazy sztucznych ogni – nadchodzi moment refleksji, w którą wszyscy mimowolnie zapadają.
W sylwestrową noc restauracje i puby pękają w szwach. Tłoczno jest także na głównych placach miasta, gdzie często odbywają się koncerty lub z głośników puszczana jest muzyka. Każde włoskie miasto ma swój sposób na celebrowanie zakończenia roku. Po obfitej kolacji i wrzuceniu w ogień tego, co minęło wszyscy Włosi gotowi są na radosne świętowanie aż do rana, życząc nieznajomym przechodniom najlepszego. „Auguri! Auguri!”, wydaje się krzyczeć samo miasto. Tak jest, niech się dzieje! W końcu najlepsze jest tym, czego się spodziewamy.
A Wy jak zamierzacie spędzić sylwestra? W gronie rodziny, z przyjaciółmi czy może kameralnie w domu?
Świętujcie bezpiecznie i oczyszczająco 🙂
Zatem „auguri!”, czyli najlepszego i pomyślności. Bo przecież każdy z nas wie co dla niego najlepsze.
***
Palenie starucha w Bolonii, sylwester 2013/14:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *