Włoskie refleksje zasłyszane

Czytałam ostatnio artykuł o pewnym fotografie, który pracując przez 4 lata jako taksówkarz, wpadł na pomysł, polegający na robieniu zdjęć swoim klientom po zakończeniu kursu (oczywiście za ich pozwoleniem), i w ten sposób powstał projekt „Taxi”, ukazujący różnorodność środowiska jednego z małych miasteczek w Wielkiej Brytanii. To tak w wielkim skrócie.

Nie jeżdżę często taksówkami, prawdę mówiąc wsiadam do nich tylko, gdy wybieram się na lotnisko. Jednak historia fotografa zainspirowała mnie do napisania dwóch zdań na temat przemyśleń zasłyszanych w taksówce. Innymi słowy, włoskie refleksje (o Włoszech) zasłyszane.


Wsiadamy. W związku z tym, że taksówkarze są z natury raczej gadatliwi, rozmowa zaczyna się zaraz po tym jak tylko zapinamy pasy. Wypytuje nas skąd jesteśmy, na wieść o mojej polskości mówi „no proszę” i uśmiecha się zerkając na mnie w lusterku. Z racji tego, że należę do osób, które raczej wolą słuchać niż mówić, wymianę zdań początkowo podłapuje C., który z kolei z ludźmi rozmawiać lubi zawsze. Temat szybko schodzi na ogólnie pojętą sztukę i w tym momencie zaczynam się wiercić na siedzeniu i nadstawiam ucha. Wydaje się, że chwyciliśmy za bary wspólnego konika nas wszystkich, bo taksówkarz zdradza, że jest kompozytorem i muzykiem.

„Doprawdy?”, zaciekawiam się, a pan na przednim siedzeniu z dumą oświadcza, że grywa na fortepianie i gitarze, a jego występy cieszą się dość pokrzepiająca popularnością.

„Daje koncerty plenerowe i  zamknięte. Występowałem nawet raz na Piazza Maggiore”, ciągnie i dodaje, że jego styl przypomina styl Santany, a ja uśmiecham się do siebie i idę o zakład, że jest z południa. C., jakby czytając w moich myślach, pyta naszego Santanę czy jest bolończykiem.

 

Ulice Bolonii

 

„A skąd! Pochodzę z Salerno („wiedziałam!”, myślę sobie), ale w Bolonii mieszkam już od blisko czterdziestu lat.”,  dodaje i znów przygląda się nam w lusterku.”Dziwię się, że młodzi jeszcze chcą tutaj przyjeżdżać. Dziś Bolonia nie jest taka jak kiedyś. Jest brudno. Mamy piękne stare miasto, prawda? Ale gdybyście mogli zobaczyć jakie było 30 lat temu. Wtedy było piękne. Dziś jest nieco markotne.  Mam wrażenie, że coraz mniej szanuje się przeszłość. Przykrywa się ją warstwą kolorowego graffiti, i to co niegdyś miało cieszyć oczy, teraz w nie kuje. Jasne, sztuka jest sztuką, nawet ta miejska. I gdyby ona jeszcze coś przedstawiała, byłbym w stanie to znieść.” Zamilkł na chwilę zmieniając pas, po czym westchnął i kontynuował: „Tym co najbardziej mnie boli to nieposzanowane kultury. I architektury. Jesteśmy krajem, który wydał na świat wielkich artystów, krajem  z bogatą historią i zapleczem kulturowym tak szerokim, jakim  nie może pochwalić się żaden inny kraj, oczywiście nie ubliżając kulturze polskiej (tu zerka na mnie z uśmiechem). Ale nie potrafimy tego docenić i, co gorsza, wykorzystać.  Ludzie pielgrzymują w rożne miejsca aby zobaczyć jeden kamień, a bolońskie muzea, kościoły, kto o nich pamięta? Dla nas kamienica czy kościół, które były świadkami ostatnich 300 lat maja takie same znaczenie jak te wybudowane przed dziesięciu laty.  Włoska sztuka stała się dla nas czymś tak oczywistym, że przestaliśmy się tym chlubić i zwracać na nią uwagę. I co z tego, że co roku nasz kraj odwiedzają tysiące turystów. Gdy byłem w Anglii wejście do muzeum kosztowało mnie 14 £. W Sewilli za wejście do Katedry zapłaciłem 8 euro. A u nas? U nas wszystko jest za darmo.

źródło: pixabay.com

 

[wdi_feed id=”1″]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *